Dziura w ziemi
Dziura w ziemi, tak pokrótce można nazwać to, co się dzieje. Ale nie zaczęliśmy bez fajerwerków. No bo jakby można było zacząć budowę bez problemów? Okazało się, że nasz dom będzie wystawał prawie 1,5 m nad ziemie i trzeba będzie do niego drabiną wchodzić! ;) Więc na dzień dobry trzeba uporać się z klauzulą do pozwolenia o obniżenie posadowienia budynku.... ale wszystko mamy opanowane tak wiec:
Od otrzymania pozwolenia nie musieliśmy czekać na ekipę. Można powiedzieć, że nas sama znalazła - dzięki poleceniom. Ku naszemu zaskoczeniu, miała termin wolny i nim się obejrzeliśmy Panowie już rozkopywali nam dół.
Potem trzeba było kupić stal. Również z polecenia udaliśmy się w zacne miejsce - stal przywieźli następnego dnia. Beton kolejnego. I takim cudem pozbyliśmy się nieco złotówek, ale lawę fundamentową zalali.
Oczywiście nie obeszło się bez problemów i tutaj. Coś tam geodeci źle oznaczyli osie budynku, robotnicy nie wiedzieli jak kopać fundament pod zacne skosy z przodu domu. Geodeci byli u nas jeszcze dwa razy poprawiać i.... zalali ławy fundamentowe, przyszli wyznaczać osie ścian piwnicy i stwierdzili, że źle wylali lawę. Trzeba poprawiać.
Ale Panowie stanęli na wysokości zadania, kazali się nam nie wtrącać, że sami wszystko załatwią. Tak więc dzisiaj mamy już pierwsze ściany. Podziwiajcie :)